niedziela, 4 października 2015

SET PIĄTY

Powolnym krokiem szedłem w kierunku hotelu. W tym momencie nie obchodziło mnie nic. Ludzi, którzy prosili mnie o autograf zbywałem lekkim, i wymuszonym uśmiechem. Polecenie Stefana, o wspólnym powrocie do naszego tymczasowego miejsca zamieszkania, zignorowałem. Na mordercze wzroki Pita i Kubiego machnąłem tylko ręką. Potrzebowałem kilku minut sam na sam. 
Przez tyle lat byłem pewny, że ona jest szczęśliwa. Liczyłem się z tym, że kiedyś zostanie żoną. A potem matką cudownych dzieci. A teraz? A teraz przez przypadek dowiaduje się, że zrujnowałem jej całe życie. Pewnie macie mnie teraz za ostatniego skurwiela, ale to nie jest tak.. Może od początku?
Poznałem Julkę na jej osiemnastych urodzinach, wyprawiała je w jednym z wrocławskich klubów. Pojawiłem się tam tylko dlatego, że moja ówczesna dziewczyna była jej koleżanką. Już podczas składania jej życzeń urodzinowych,wpadła mi w oko. Ale miałem dziewczynę na której mi zależało, więc po prostu to zignorowałem. Na tej imprezie poznałem też Olę i Pitera. Jeszcze wtedy nie myślałem nawet o tym, że będę grał w Reprezentacji Polski, a moim przyjacielem z pokoju będzie właśnie Pitu. Ola i Piotrek, chyba też nie myśleli że to właśnie ta impreza zaprowadzi ich przed ołtarz... 
Ale wracając do mnie i Julki. Tego wieczora nie wiele ze sobą rozmawialiśmy, byłem w końcu tylko chłopakiem jednej z jej koleżanek. Moim towarzyszem do picia został właśnie Nowakowski. W godzinach porannych lekko nieświadomy tego co robię zostawiłem Julce mój numer telefonu, prosząc żeby się do mnie odezwała (idiota...). Kasia przez kilka dni się do mnie nie odzywała mając mi za złe, że dałem numer jakiejś pannie. W końcu przekonałem ją, że Julia nie daje znaku życia, więc się odczepiła.
Osiemnastka była w styczniu, a Julka odezwała się do mnie na początku lipca. Zaczęliśmy się spotykać, najpierw na przyjacielskie spotkania, a w październiku przekształciło się to w związek. Związek który jak się okazało miał trwać ponad trzy lata. 
Po maturze Julia wyjechała do rodziców do Francji, i to tam ostatecznie miała studiować. Z resztą ja też miałem przenieść się do francuskiej ligi. Wszystko było już ustalone. Ale wkroczył prezes Zaksy z takimi warunkami, że nie opłacało mi się rezygnować z gry w polskiej lidze. 
I właśnie tutaj po raz pierwszy nasze życie obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Ja zostaje w polskiej lidze, a Julka zabiera papiery z paryskiej uczelni. Tym sposobem oboje zostajemy na starych śmieciach. 
Od października oboje zamieszkaliśmy w Kędzierzynie. Julia zaczęła studia na wydziale ekonomicznym, a mnie pochłonęły treningi i mecze. A wcześniej jeszcze po raz pierwszy mogłem wziąć udział w zgrupowaniu kadry narodowej. Dużo osób zaczynało w nas wątpić. Sądzili, że nie wytrzymamy tak szybkiego tempa naszego życia. Nic bardziej mylnego. 
Z dnia na dzień miałem wrażenie, że coraz bardziej zakochuje się w tej dziewczynie. Na moich oczach zaczęła zmieniać się z trochę roztrzepanej nastolatki, w poukładaną kobietę. Idealnie w tym temacie się uzupełnialiśmy. 
W styczniu 2008 roku pojechaliśmy do Francji. Spędziliśmy tam ponad trzy tygodnie. Jula oprowadziła mnie po całym Paryżu, zwiedziliśmy małe miasta położone w całej Francji. Po kilku latach naszego związku, mogę stwierdzić że zwiedziliśmy ze sobą prawie pół świata. Ale mimo wszystko wyjazd do Francji wspominam najlepiej. 
Rok 2008 wniósł wiele zmian do naszego życia. Pierwszą rocznicę naszego związku świętowaliśmy już w nowym mieszkaniu. Naszym nowym domem stał się Bełchatów. A miejscem moich treningów Skra Bełchatów. Julka nadal studiowała ekonomię. 
29 grudnia 2008 stajemy się narzeczeństwem. 
W nocy z 31 grudnia na 1 stycznia nie zdajemy sobie sprawy, że rok 2009 będzie dla nas krytyczny.
W styczniu jak co roku wybieramy się na krótkie wakacje. Dwudzieste urodziny Julci świętujemy tym razem w pięknej i ciepłej jak na zimę, Barcelonie. Miesiące do listopada mijają nam jakoś zbyt... łagodnie. Skra zdobywa mistrzostwo Polski, ja kończę dwadzieścia lat, Julka spokojnie kończy drugi rok ekonomii i zaczyna trzeci. Piter i Ola w końcu zdają sobie sprawę, że bez siebie nie potrafią żyć. Rodzice Julki odwiedzają nas w bełchatowskim mieszkaniu. Stefan- brat Juli ciągle gra w Bełchatowie, więc mają ze sobą idealny kontakt. 
Przychodzi listopad... Julka z dnia na dzień czuje się coraz gorzej. Prawie nic nie jada. Ciągle leci jej krew z nosa, i dziąseł. Jej skóra nabiera koloru białej farby.. I w końcu węzły chłonne powiększają się do ogromnych rozmiarów. Do momentu kiedy nie traci przytomności nie sprawdzamy co oznaczają te objawy... I tu robimy błąd naszego życia.
19 listopada 2009 roku dowiadujemy się, że Julia Antiga jest chora na ostrą białaczkę szpikową. 
Po raz kolejny nasze życie przewraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Od pierwszego grudnia Julka poddaje się chemioterapii, oraz zostaje wpisana na listę osób czekających na przeszczep szpiku. Od tego też momentu oboje nie wychodzimy ze szpitala. Nasz związek po raz pierwszy przeżywa taką próbę. Jej skutki nie grają na naszą korzyść...
Luty okazuje się najgorszym miesiącem z tych zimowych. Po kolejnych badaniach, dowiadujemy się, że nasza rodzina ma zamiar się powiększyć. Nie w takich okolicznościach chciałem się dowiedzieć, że zostanę ojcem. 
Po rozmowie z lekarzem dowiaduje się, że ciąża przy białaczce jest praktycznie wyrokiem. Mogę za kilka miesięcy mieć przy sobie dwie osoby, albo mogę nie mieć żadnej...
Jeśli chodzi o ciąże mamy dwa odmienne zdania. Julia marzy o dziecku, więc nie chce słyszeć o aborcji. Kiedy zaczynam poruszać ten temat od razu milknie i każe mi wyjść z sali. Nie dociera do niej nawet fakt, że mogę zostać sam. 
Może macie mnie za ostatniego skurwiela, ale postawcie się w mojej sytuacji. W ciągu czterech miesięcy dowiaduje się, że mogę stracić ukochaną, a potem dowiaduję się że mogę stracić ukochaną i dziecko.. Nie wiem jak Wy, ale ja chciałem ratować chociaż jedno życie.
Pod koniec lutego docierają do Julii moje argumenty. Decydujemy się na przerwanie ciąży. Na początku mam wrażenie, że nie odbija się to na nas aż tak bardzo..
W maju Julia przechodzi przeszczep. Pierwsze promienie słoneczne pojawiają się w naszym życiu. Jak się okazuje pierwsze i ostatnie. 
Nie umiemy ze sobą rozmawiać. Julia odsuwa się ode mnie, więc ja zatracam się w treningach. W sierpniu 2010 roku nasz związek się kończy, a razem z tym zdarzeniem zaczynam rozumieć pewne rzeczy. 
Zabiłem nasze dziecko. Zabiłem Julkę. I w końcu zabiłem też siebie..
We wrześniu już nie mamy ze sobą żadnego kontaktu, wiem jedynie że Julka wyjechała na stałe do Francji. To jedyne informacje jakie otrzymuje w przeciągu pięciu lat.
Pierwszy raz spotykam się z Julką po pięciu latach, w domu Nowakowskich. 
Dochodzę do hotelu, ze świadomością że czeka mnie pogadanka Pita.. Wiem, że są przyjaciółmi ale mógłby przestać osądzać mnie przez pryzmat tych zdarzeń. Przyjaźnimy się od tylu lat, ale jak tylko w pobliżu pojawia się Julia, Piter traci głowę i zaczyna za wszelką cenę jej bronić..
Wchodzę do pokoju i widzę puste łóżko Nowakowskiego. Albo jest na masażu, albo mnie unika. Nie interesuje mnie to. Korzystam z chwili kiedy nie ma mojego przyjaciela, idę pod prysznic i szybko kładę się do łóżka. Nie mam ochoty na rozmowę na temat mojego życia.


______________________________________________
Hej Kochane! :*
Przepraszam Was za tak długą przerwę.. Ale od miesiąca mam wroga numer jeden- szkołę.. Prowadzimy pewną wojnę. 2-0 dla klasy maturalnej :P
Mam nadzieję, że set piąty Wam się spodoba. Postanowiłam napisać go w trochę innej formie niż te poprzednie :) Chciałam wyjaśnić przeszłość naszej pary :) 
Proszę napiszcie mi czy może tak być :)

Obiecuję też, że nadrobię wszystkie zaległości u Was. Ale dajcie mi jeszcze trochę czasu :)
Miłego czytania!
Alaa ;*

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No jestem już.No cóż. Bartek nie jest tak do końca skurwielem. Nie ocenia się ludzi tak pochopnie, jak ja to zrobiłam pod poprzednim rozdziałem. Wprawdzie w jakimś stopniu przyczynił się do śmierci swojego dziecka, ale... Trudny to był wybór.Bo jak miał wybrać czyje życie jest dla niego droższe? Julii, dziecka czy Julii i dziecka (to graniczyłoby z cudem). No jak zdecydować? Współczuje i jemu, i jej. Decyzje, decyzje. On chciał tylko uratować jej życie. Nie zachował się, jak świnia i facet bez uczuć, on tylko wybrał ją.
      A Julia ma pretensje, pewnie nie tylko do Bartka, ale też do siebie. Piotrek to powinien być trochę bardziej bezstronny, wspierać ich po równo. Przecież dla obojga to była strata.
      Smutny rozdział, bo prawdziwy. Życie jest do dupy.

      Życzę weny :)

      Zuziek aka Annie, my--niepokonani.blogspot.com

      Usuń
  2. Bardzo ładnie, ciekawie, jestem na tak :D wiedziałam, że chodzi o aborcję i, że Bartka szybko mogę za to znienawidzić. Ale po piątce muszę przyznać, że choroba Julki i jego chęć, by mieć choć jedno z ukochanych istnień przy sobie, jest pewną okolicznością łagodzącą dla niego. Mam nadzieje, że kiedyś wybaczy sobie to, co zrobił.
    Życzę weny i do zobaczenia na secie szóstym :*
    Ps-przed spójnikami nie stawiamy przecinków ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial genialny :przepraszam za tak krotki komentarz, ale nauka.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Po tym rozdziale wygląda to trochę inaczej. Myślałam, że Bartek tak po chamsku nakazał Julii aborcję, ale on to zrobił z miłości. Takie sytuacje zawsze są trudne. Ja rozumiem zarówno argumenty Bartka jak i żal Julii. Ciekawa jestem jak to wszystko się rozwinie. Trudno będzie Julii się jakoś z Kurkiem dogadać, ale mam nadzieję, że tak się jednak stanie.
    Pozdrawiam i mam nadzieję, ze jednak do mnie zajrzysz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się z tej innej formy. :D Rozprasza wiele znaków zapytania. ^^
    Co sądzę o rozdziale? Może to i nudne, ale muszę to powiedzieć: GENIALNY! :D
    Sprawozdanie Bartka jest... obszerne, szczegółowe i bardzo... emocjonalne. Bynajmniej dla mnie.
    Choroba Julii... Kiedy słyszę o raku mam ciarki na całym ciele. Tak samo było i w tym przypadku. Jestem wstrząśnięta... Rak to podstępna choroba. To guzik autodestrukcji własnego organizmu. Cieszę się, że Julii udał się przeszczep. Szkoda tylko, że ich związek nie przetrwał.
    Z początku faktycznie nie mieli łatwo, ale miłość łagodziła wszystko. Koniec sielanki nastał, kiedy okazało się, że Julka jest chora. Wieść o dziecku w takim stanie? WOW. Szczerze mówiąc, rozumiem rozumowanie Bartka. Nie chciał stracić osoby, którą kochał nad życie. Nie chciał zostać sam. Bał się. Tak, to strach decydował za niego. Jednakże rozumiem też Julkę. Ich związek ochłodził się z pewnością dlatego, że Julia była świadoma do czego nakłonił ją Bartek. Nakłonił ją do zabicia dziecka, które było w niej. Co prawda nie musiała się na to godzić, jednakże podczas choroby człowiek myśli inaczej...
    To co wyżej przeczytałam... było dla mnie istnym szokiem.
    Piękny rozdział, :')
    Czekam na kolejne. ♥
    xxx

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejoł. ;**
    Kolejny raz dałaś popis swoim umiejętnościom- brawo. :D
    Ech, Julia i ta choroba... Aż ciarki człowieka przechodzą po plecach na samą myśl. ;/ Dobrze, że dostała drugą szansę w formie przeszczepu. Cuda się jednak czasem zdarzają. :)
    Trudna sytuacja zdarzyła się w życiu Julki i Bartka... Nie zazdroszczę nikomu takiego wyboru... To wręcz niemożliwe wybrać dobrze. ;/ Rozumiem ich. Każdą ich decyzję bym zrozumiała...

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest genialny.
    Bardzo fajna forma
    Widać że Julia i Bartek wiele przeszli.
    Moim zdaniem Bartek nadal kocha Julię.
    Czekam na kolejny.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. W końcu się melduję ♥
    Rozdział cudowny! Słyszałaś już to pewnie milion razy, ale nie umiem cię krytykować :D
    Hmm... wiesz, co? Zastanawiam się, co właściwie mogłabym teraz napisać, bo jestem lekko... oszołomiona tym rozdziałem. Choroba Julki naprawdę mną wstrząsnęła, bo to nie jest łatwa sprawa, tylko codzienna walka o życie, którą ona jednak wygrała, skoro przeszczep się udał. No i nasz Bartek. Na początku byłam strasznie sceptycznie nastawiona do tego wszystkiego. W końcu jaki facet namawia kobietę do tego, żeby usunęła dziecko? Ale widać jednak, że to miało i swoją dobrą stronę, o ile tak to w ogóle można nazwać. Nie chciał po prostu stracić kogoś, kogo tak bardzo kochał. Szkoda, że to wszystko nie przetrwało tej próby...
    Kurczaczki, nawet nie wiesz, ile pytań utworzyłaś mi w głowie. Jak ty to robisz? :D
    Czekam na kolejne! ♥
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny :*
    Czekam na następny :)
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Super👍👍
    Będzie następny? 😉😎

    OdpowiedzUsuń